„Krok milowy od błędu diagnostycznego do odpowiedzialności karnej lekarza.”

      Jak myślisz, czy każdy lekarz, który popełni błąd diagnostyczny poniesie odpowiedzialność karną za ten błąd? 

Odpowiedź brzmi nie. Nie każdy. 

Wynika to przede wszystkim z faktu, że zaistnienie błędu diagnostycznego nie przesądza automatycznie o odpowiedzialności karnej za ten błąd. 
     Prawo karne i odpowiedzialność karna jest czymś zupełnie innym niż odpowiedzialność na gruncie prawa cywilnego.
W przypadku odpowiedzialności wynikającej z przestępstwa narażenia na bezpośrednią utratę zdrowia lub życia pacjenta, do zaistnienia odpowiedzialności karnej lekarza konieczne będzie stwierdzenie wystąpienia wszystkich znamion czynu zabronionego wymienionych w art. 160 § 2 lub 160  § 3 kodeksu karnego. 
     

      Według treści wyżej wskazanego przepisu : 
1.   Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
2.      Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
3.      Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 działa nieumyślnie,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

    Zgodnie z postanowieniem Sądu Najwyższego z dnia 5 czerwca 2019 r. w sprawie II K  212/18, dla przyjęcia odpowiedzialności karnej lekarza za błąd diagnostyczny prowadzący do narażenia na bezpośrednią utratę zdrowia lub życia, o którym mowa w art. 160 § 2 i 3 k.k., - niezbędne jest nie tylko powstanie zmiany w świecie zewnętrznym, tj. w realiach konkretnej sprawy takich jak stwierdzenie wystąpienia błędu diagnostycznego, ale również stwierdzenie zaistnienia związku przyczynowo-skutkowego między tym błędem, a stanem narażenia. 
Na gruncie prowadzonych spraw może zatem zdarzyć się tak, że choć lekarz faktycznie dopuścił się błędu to jednak albo nie miał on związku z bezpośrednim narażeniem pacjenta na utratę zdrowia lub życia albo w ogóle takie bezpośrednie narażenie w sprawie nie wystąpiło.

Adw. Sylwia Domańska